szum
rozbijanych fal
o skalisty brzeg
z łoskotem waliła i...
rozpadała się
na malutkie kropelki
powiew ciepłego wiatru
delikatnie muskającego
zmęczoną twarz
żagle na wiatr
z falą
pod prąd
szepty innych
nienawiści
słowa
skały na drodze
biłem o nie
nie raz
ciężar
zamęczonych dłoni
chłodzonych wodą
dobry
zły
dokonany wybór
ciszę
jak głośno
wołała
to czego
nie chciałbym
znów zobaczyć
nie raz
ciało kuliło się
samo w sobie
piekła nie ma
tam gdzieś daleko
tu jest blisko
to wszystko już znam
i...
widzę
czuję
myślę
nie raz
na przekór
fali
uderzę
i...
upadnę?...
dokonam sam